poniedziałek, 1 kwietnia 2013

#4.

S.W.

Po moim drugim wyjściu przyśpieszyliśmy tępo i nie miałam czasu pogadać z Kim i chłopakami.
Chociaż z tego co widziałam dobrze się bawili. Chłopcy zapomnieli po co przyszli, a Kimberly łamała swoje wszystkie zasady klient-sprzedawca jedna po drugiej.
W końcu nadszedł czas na moją godzinną przerwę. Nie byłam pewna czy mam się wcinać w rozmowę, ale sama przy barze też nie zamierzałam siedzieć.
Podeszłam do nich, Steve jak na zawołanie zrobił mi miejsce.
Usiadłam na jego kolanach i objęłam go ramieniem. On nie pozostawał mi dłużny, ale tym razem przytulił się do mojego brzucha. To było całkiem miłe uczucie, już od bardzo dawna nikt oprócz Kim mnie nie przytulał.
- Zmęczyłaś się? Strasznie mocno bije ci serce.- Zauważył Steven. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Poczułam jak piekące rumieńce oblewają mi policzki. Wzięłam kilka głębszych wdechów i pokiwałam głową.
- Boże zawód cięższy niż na budowie.- Zażartował Saul. Wszyscy jak zwykle wybuchli śmiechem.
- A żebyś wiedział, ale niektórzy mają gorzej.
- Na przykład Monika.- Zaśmiał się głośno.
- Oświecisz nas?- Spytała Batista, a Steven całkowicie przestał się uśmiechać.
- Dziewczyna Popcorna- Tutaj spojrzał na kolegę.- jest gwiazdą porno.- Spojrzałam na niego zdziwiona. Nie spodziewałam się, że kogoś ma.
- Jak to jest?- Spytała Kim.
- Dajcie spokój, to nawet nie jest prawdziwa dziewczyna. Zna kilka fajnych sztuczek, ale co mi po tym jak zdradza mnie kilka razy dziennie na planie, a potem jeszcze każdy może to obejrzeć.- Widziałam, że próbuje się wymigać,ale koszmarnie mu to szło.
- Praca jak każda inna.- Starałam się urwać temat.
- Na szczęście Steve nie pozostaje jej dłużny.- Spojrzałam na blondyna. Gdyby można było zabijać wzrokiem to Saul już dawno leżałby zajebany. No ale trudno, z tego co już wcześniej zauważyłam ekipa nie pożałowała sobie wódki, nic więc dziwnego, że Slash rozgaduje tajemnice jak opętany.
Jako jedyna trzeźwa zaczęłam przyglądać się dokładnie sytuacji. Kimberly nie zwracała na nas uwagi i konwersowała z Kudłaczem, a on rzucał żartami na prawo i lewo. Popcorn zrobił się trochę przybity, chyba niespecjalnie chciał żeby ktoś dowiedział się o jego rozwiązłym stylu życia. Jaki by nie był robiło mi się go szkoda z każdą chwilą.
- Ej chłopaku, nie przejmuj się tym co pierdoli pijany człowiek.- Spojrzał na mnie dużymi niebieskimi oczami i delikatnie się uśmiechnął.
- Masz rację.- Zamilkł na chwilę.- Może się gdzieś przeniesiemy?
- Ekhem.- Wskazałam na swój strój, na co on zdjął swoją kurtkę i mnie okrył. Uśmiechnęłam się najpiękniej jak potrafiłam i pociągnęłam go ze sobą zabierając butelkę. Zabrałam go do strefy oświetleniowej,  z której widać doskonale scenę i kawałek widowni.
Usiadłam na ziemi i podałam mu butelkę.
- Nie pijesz?- Spytał zajmując miejsce obok.
- Właściwie to mi nie wolno. Głupio tak się wywracać na scenie.- Zaśmiałam się.
- No jasne. Kłamiesz, bo chcesz mnie upić i wykorzystać.
- Zapewniam, że nie.
- Pamiętaj, że jestem bardzo seksowny i nie mam nic przeciwko temu.
- Nie mogłabym ci tego zrobić.- Oczywiście kłamałam. Nigdy się do tego oficjalnie nie przyznam (nawet przed Kimberly), ale podoba mi się ten blondynek. Jestem w pełni świadoma tego, że z jego nastawieniem prędzej czy później skończymy w łóżku.

 Wziął kilka łyków trunku i spojrzał na dziewczyny tańczące na dole. 
- Ty jesteś lepsza. 
- Ja w wielu rzeczach jestem dobra.
- Może mi pokażesz?- Spojrzałam na niego uśmiechając się łobuzersko.
- Może jednak nie.- Zabrałam mu butelkę i wzięłam małego łyczka.
- Miałaś nie pić.
- Widziałeś kiedyś kogoś upijającego się taką ilością?- Spytałam śmiejąc się. Chłopak nic nie mówiąc pokręcił głową. Oparłam się o rurę na przeciwko niego, a on złapał mnie za nogę i położył ją na sobie. Patrzyłam uważnie na to co robi, ale on ku mojemu zdziwieniu zdjął mi but i zaczął jeździć palcami po mojej nodze. 
Kilka razy odskoczyłam śmiejąc się, ale to wszystko przez łaskotki. 
- Co ty właściwie robisz? W sensie masz jakąś pracę, czy coś?- Spytałam  przerywając ciszę.
- Gram w zespole, na perkusji. 
- Masz z tego jakąś forsę? 
- Jak uda nam się ustawić jakiś koncert, to tak. Na razie nagrywamy płytę, i będzie zajebista. 
- Jak się nazywacie?
- Guns N' Roses. Musiałaś o nas słyszeć.- Zastanowiłam się nad tym chwilę i mnie olśniło. 
- Faktycznie, ostatnio o was głośno na Sunset. Widziałam kilka plakatów przed Cathouse, Rainbow i sklepem. Sporo tego rozwieszacie.- Zaśmiałam się. 
- Ta, Saul projektował ulotki my roznosiliśmy. 
- Nie wiem czy raz nie miałam iść z Kimberly na jeden z koncertów, ale się rozmyśliłyśmy. 
- Żałuj, jesteśmy nieźli o ile tłum nas nie zagłusza. 
- Aż tak?
- A chcesz się przekonać?- Chłopak pociągnął mnie za nogę. Całe szczęście, że miałam kurtkę, bo obdarłby mi całą dupę.- Mogłybyście wpaść jutro na naszą próbę. Raczej nikt nie miałby niczego przeciwko. 
- Zastanowię się. 
- Oj Cherry, nie daj się prosić...- Spojrzałam na niego, a on zrobił minę szczeniaczka.
- Zobaczymy.- Znów zapanowała cisza i znów poczułam jego dotyk na nodze. W związku z tym, że byłam bliżej, teraz to nie była już stopa, a udo. Zadrżałam, robił to tak delikatnie. Teraz nie czułam łaskotek, a podniecenie. 
- Wiesz...my się właściwie nie znamy.- Powiedziałam cicho. 
- Steven Adler, dla przyjaciół Popcorn, a ty?- Uśmiechnęłam się szeroko, a on podał mi rękę.
- Shilla Wheller.- Uścisnęłam jego dłoń, a on mnie w nią ucałował. 
- Czekaj...Cherry Shilla Wheller? Szkoda, że nie Kerry Perry Terry.- Zaśmiał się głośno, a ja strzeliłam mu kuksańca w bok. 
- Jesteś pojebany.- Zaśmiałam się, a on chwycił mnie za ręce żebym nie mogła go już uderzyć. 
- Jestem no i co?- Już zastanawiałam się nad ciętą ripostą kiedy światło zmieniło się z czerwonego na niebieskie. Rozejrzałam się spłoszona i zerknęłam na scenę.
- Kurwa, która godzina? 
- Nie wiem, koło 12.- Włożyłam buty i szybko zbiegłam na dół. Jak szalona wbiegłam do garderoby, zrzuciłam z siebie kurtkę i wyskoczyłam za kurtynę mijając się z innymi panienkami. 
Przeszłam przez długość wybiegu i zatrzymałam się przy rurze. Złapałam za nią jak najwyżej potrafiłam i wskoczyłam na górę. 
Splotłam ją nogami po czym zaczęłam się kręcić. Potem przeciągnęłam nogi nad głową i zrobiłam szpagat w powietrzu. Już słyszałam krzyki i komentarze rzucane w moim kierunku. 
Przesunęłam się tak, by mieć rurę między nogami. Puściłam się rękoma i wygięłam mocno w dół. Spojrzałam w stronę widowni. Zaraz przy scenie usiedli moi nowi znajomi w towarzystwie Kim. 
Cholera, dziewczyna musiała polubić się ze Slashem. Nie odstępują się na krok od kilku godzin. 
Uśmiechnęłam się i zaczęłam opuszczać się w dół. Kiedy byłam dość nisko zeskoczyłam na ziemię i zaczęłam wyginać się zmysłowo. Po krótkim tańcu zeszłam ze sceny by zrobić to co każdego wieczora-powirować przy jakimś naiwniaku, by dostać duży napiwek. Minęłam stolik znajomych i usiadłam na kolanach jakiegoś gościa w garniaku. Wyglądał na bogatego i wysoko postawionego, więc nie widziałam problemu. Zaczęłam poruszać się zupełnie tak jakbym uprawiała z nim seks, a on przyciągnął mnie do siebie mocno i zaczął całować po piersiach. Odsunęłam się od niego i pogroziłam mu palcem, na co on znów przyciągnął mnie do siebie. Idiota, chyba nie załapał, że oni mogą tylko patrzeć, nie dotykać. Powinien cieszyć się, że wybrałam właśnie jego. Ponownie z niego zeszłam, starając się nie odklejać uśmiechu z twarzy.
- Hej kochanie, to już? Może chociaż zrób mi małego loda!- Krzyknął za mną. Co za wieśniak! Niestety trafiają się i tacy. Musiałam to zignorować i pracować dalej, w końcu mieliśmy ochronę, w razie czego wypierdoliliby go na zbity pysk. 
W między czasie ktoś przemknął koło mnie i uderzył go w nos tak mocno, że przewrócił się z krzesłem do tyłu. Odskoczyłam ze strachu, wydając z siebie cichy pisk. Gościem, który nadstawił karku w mojej obronie okazał się Steven. Posłał mi przepraszające spojrzenie. Facet, którego uderzył zdążył się w tym czasie pozbierać i szykował się do ataku. 
- Uważaj!- Krzyknęłam wskazując na niego palcem. Popcorn odskoczył na bok przez co zamiast niego oberwał jakiś napakowany koleś. Ten z pewnością nieziemsko wkurwiony, rzucił nim na drugi koniec sali. I zaczęła się krwawa jatka. Tamten znów komuś przywalił, ten ktoś oddał nie temu i każdy z każdym zaczął się bić. Raz o włos nie oberwałam butelką. Podbiegłam do Stevena i pociągnęłam go za sobą. Slash i Kimberly zmyli się chwilę przed nami, żeby nie zostać w to wciągnięci. Schowaliśmy się w garderobie razem z innymi tancerkami. 
Żadna nie miała o to zamieszanie do niego pretensji. Nie raz słyszały to samo i też chciałyby mieć swojego obrońcę. 
Kilka nawet mu podziękowało, bo nie dość, że koleś oberwał, to jeszcze bonusowo mogą zwinąć się wcześniej. Po czymś takim bar jest pewnie w opłakanym stanie i samo sprzątanie zajmie z dwa dni, nie mówiąc o naprawieniu wszystkich zniszczeń, za które musi zapłacić tamten koleś. Żadne z nas nie odezwało się do siebie słowem, do póki ostatnia dziewczyna nie wyszła ubrana. 
Kiedy w końcu zostaliśmy we czwórkę spojrzałam na blondyna i poczułam jak się rumienię.
- Nic ci nie jest?- Spytał troskliwym tonem i uniósł moją brodę na palcach. 
- To chyba ja powinnam o to pytać.- Odpowiedziałam lekko zawstydzona.- Wiesz, że takie rzeczy są na porządku dziennym i nie musiałeś? 
- Wiem, ale coś we mnie wstąpiło.- Saul zagwizdał głośno. 
- Chyba coś tu się święci...- Powiedział złośliwie, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie. 
- Zamknij się!- Rozkazałam, a Kim wybuchła śmiechem i poklepała go po ramieniu. Chłopak o dziwo mnie posłuchał, a ja pod wpływem emocji wtuliłam się w mojego bohatera. Objął mnie mocno i zaczął głaskać po głowie, a moja przyjaciółka i mulat wyszli. Było już dość cicho, co oznaczało wyrzucenie wszystkich przez ochronę. Oderwałam się od chłopaka i weszłam za parawan żeby się ubrać. Zrobiłam to najszybciej jak się dało i wrzuciłam wszystkie swoje rzeczy do torby. Przy wyjściu skinęłam głową na Stevena i wyszliśmy. Na pustej sali, Batista i Slash rozsiedli się na  scenie nadal o czymś gadając. Spojrzałam na nią znacząco, a ona tylko machnęła na mnie ręką.
- Idźcie, będę w domu później.- Tak jak chciała, wyszliśmy starając się nie nadepnąć na kawałki porozbijanych butelek i szklanek. Steven chciał mnie na wszelki wypadek odprowadzić. Droga zajęła nam jakieś 20 minut, a na miejscu zaprosiłam go na górę. Kiedy tylko przekroczyliśmy próg mieszkania, chłopak zwrócił uwagę na łóżko.
- Ty przypadkiem nie mieszkasz z Kimberly? 
- Mieszkam, i tak śpimy razem.- Zaśmiałam się cicho i usiadłam na kanapie.- Rozgość się gdzie chcesz.
- Wy jesteście...no wiesz...- Spojrzałam na niego unosząc brwi, a on usiadł obok mnie zdejmując kurtkę.
- Może...
- Gdyby jednak, to byłaby gigantyczna strata dla wielu facetów.
- Jakoś żadni się specjalnie za mną nie uganiają.
- No wiesz, jest taki jeden, któremu wpadłaś w oko.
- Naprawdę?- Chłopak przytaknął i zbliżył się niebezpiecznie blisko. Zatrzymałam go ręką, a na mojej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.
- A co na to Monika? 
- Myślę, że może iść do odstrzału, jakoś niebyt mi na niej zależy.- Spuściłam wzrok. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Z jednej strony chyba właśnie tego chciałam. Z drugiej to nie było do końca fair w stosunku do tamtej dziewczyny. 
Na szczęście przed wyborem uchronił mnie klucz w zamku. Odepchnęłam od siebie Stevena, a do pokoju weszła rozweselona Kim.

1 komentarz:

  1. Przeczytałam całe opowiadanie i muszę stwierdzić, że jesteś genialna !!!!
    Fajnie, że piszesz trochę inną historię niż zwykle i na dodatek opisujesz ją idealnie :D No, no Steven i Slash potrafią zawrócić w głowie :D kto nie lubi aroganckich facetów? Są wtedy jeszcze bardziej seksowni, zwłaszcza gdy nie mają koszulki ;) czekam na kolejny z niecierpliwością i proszę o informowanie o notkach :)

    Aaa...i dodaję Cię do polecanych

    OdpowiedzUsuń