niedziela, 31 marca 2013

#3.

Widziałam komentarze, trzeba oficjalnie podziękować <3
Więc, jest mi strasznie miło, że niektórzy zadają sobie tyle trudu, by napisać te kilka zdań, w których mnie chwalą. 

Dzięki wam czuję się lepiej i mam ochotę pisać dalej. 
~


K.B.
Drrrr drrrr drrrr.
- Odbierzesz czy nie?! - wrzasnęła na mnie Shilla. Spojrzałam na nią zza ramienia i uśmiechnęłam się głupio. Chciałam odebrać, ale nie miałam kontroli nad własnym ciałem. Dosłownie parę minut temu zaczęły działać jakieś prochy. 
Brawa dla mnie wzięłam coś, bo nie byłam pewna co to jest. Jestem królową rozsądku i odpowiedzialności. Oparłam głowę o ścianę i zaczęłam gapić się w sufit, który stał się nagle nadzwyczaj ciekawy. Shilla pogmerała coś pod nosem i pobiegła po telefon.
Zignorowałam na chwilę wszystko i starałam się skupić na rozmowie dziewczyny.
Halo?- Batista jest chwilowo zajęta, coś przekazać?- Ale kto mówi?- Aha, dobra, w barze wieczorem...mhym na pewno będzie.- Spojrzałam nią zdziwiona, jeszcze nie do końca kontaktując. Dziewczyna podeszła i uklękła na przeciwko mnie.
- Jesteś w stanie wrócić na ziemię? Masz robotę.- pokręciłam przecząco głową, a Shilla wyszła do garderoby z dziwną miną. 
O jednorożec!

Kiedy odlot zaczął się zmniejszać był prawie wieczór.
Moja przyjaciółka była gotowa do wyjścia i czekała tylko na mnie.
- Pośpiesz się. Nie mogę się spóźnić.- Podniosłam się z podłogi i wciągnęłam jakieś poprzecierane jeansy. Dragi jeszcze działały, ale teraz mogłam w miarę normalnie funkcjonować. Starałam sobie przypomnieć jakieś istotne szczegóły z dzisiejszego dnia,  żeby zaznajomić się z prawdopodobnym planem wieczoru,  ale przyszło mi tylko jedno do głowy
- Kto dzwonił?- Dopiero teraz wydało mi się dziwne, że ktoś o mnie pytał, bo nie wielu ma ten numer.
- Slash.
- Kto to kurwa jest?!
- Ten kudłaty bez twarzy.
- Skąd ma numer?
- Dałam mu wczoraj, bo chciał więcej dragów.
- Zwariowałaś?! Trzeba było podać mu jeszcze adres i zaprosić na obiad z rodziną.- Warknęłam zirytowana.
- Oh zamknij się! Nic się nie stało, chce się tyko spotkać.- Odwróciłam się nic nie mówiąc i włożyłam buty. Schowałam do sekretnej kieszonki kurtki najpopularniejsze prochy i wyszłyśmy. 
Całą drogę nie odzywałyśmy się do siebie, więc korzystałam z resztek odlotu. 
Na Avenue jak zwykle nie ominęły nas zaczepki. Pierwszy raz od bardzo dawna ktoś złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. 
- Cześć ślicznotko.- Powiedział jakiś spocony, tłusty facet i pogłaskał mnie po policzku. 
- Zostaw ją kurwa!- Usłyszałam swoją przyjaciółkę, i zostałam przez nią przeciągnięta na drugi koniec chodnika. 
- No o co ci chodzi? Chce się tylko zabawić. 
- Ale nie z nią!- Krzyknęła i pociągnęła mnie w stronę baru. Byłam jej za to wdzięczna, ale nadal nie chciało mi się z nią gadać. Dobrze wiedziała, że boję się, że ktoś mnie wsypie i pójdę siedzieć, a mimo kto dała klientowi moje namiary. 
Na miejscu bez zbędnych ceregieli zaciągnęła mnie do garderoby. Kątem oka widziałam Kudłacza siedzącego przy barze. On też nas widział, w końcu przemknęłyśmy koło niego. 
Przed samymi drzwiami siłowałam się chwilę z Shillą, ale ostatecznie wepchnęła mnie do środka i posadziła na kanapie. 
- Pomożesz?- Zaczęła zdejmować swoje ubrania, a ja nic nie odpowiadałam. 
Właśnie wkładała swój czerwony strój kiedy do pomieszczenia weszło dwóch gości, a jednym z nich był ten cały Slash. Dziewczyna spojrzała na nich spłoszona, ale zaraz jej przeszło. Uśmiechnęła się lekko do mulata i szeroko do jego kolegi. 
- Cześć chłopaki!- Powiedziała wesoło i podeszła bliżej. 
- Cześć Cherry.- Powiedział blondynek. CHERRY? Nie podałaś facetowi nawet prawdziwego imienia? Mądrze, niech kojarzy cię tylko ze sceną. Prychnęłam cicho prostując się. 
- Mógłbyś?- Zwróciła się do niego i odwróciła się tyłem trzymając zapięcie od stanika. 
- Zdjąć? 
- Nie, zapiąć.- Zaśmiała się, a chłopak szybko się z tym uporał. Odchrząknęłam głośno, tak by zwrócili na mnie uwagę. Poskutkowało. 
- A no tak. Przecież nie przyszliście na prywatny występ.- Shell spojrzała na zegarek.- Poczekajcie na mnie 10 minut.- Uśmiechnęła się i pobiegła w stronę sceny. Aż tu było słychać gwizdy i skandowanie jej pseudonimu. 
- To czego chcecie?- Chłopcy usiedli obok mnie, a ja skrzywiłam się delikatnie. Nie byłam przyzwyczajona do takiej bliskości z obcymi ludźmi. 
- A czego możemy chcieć? Prochów.- Powiedział mulat.- Jestem Slash. 
- Ta no fajnie, Cherry coś wspominała. 
- A ja Steven.- Wtrącił się blondyn. 
- Mhym, to co chcecie kupić? 
- Zwolnij słonko, mamy całe 10 minut. Po za tym chcieliśmy spędzić jeszcze chwilę z Cher. Jak się nazywasz?- Spytał Slash. 
- Po co chcesz wiedzieć? 
- Staram się jakoś zacząć rozmowę. 
- Jakoś imię mojej koleżanki wam nie potrzebne. 
- Przecież dojdziemy to tego.- Warknął cicho blondyn i odsunął się ode mnie. 
- Dobra stary daj spokój, jeszcze zacznie gryźć.- Zażartował mulat i również się odsunął. Na całe szczęście już sobie odpuścili. Nie lubiłam kiedy ktoś z kim pracuje chciał poznawać mnie bliżej. Jak dla mnie układ był prosty. Ja załatwiam towar, oni płacą i nic po za tym. Niczego o sobie nie wiemy i nie możemy się w nic wciągnąć. Spojrzałam na niego. Dzisiaj wyglądał zupełnie inaczej. Włosy miał odgarnięte, a okulary zawieszone na naszyjniku z wężem. Miał duże czekoladowe oczy, lekki zarost i chyba próbował się uśmiechać. Chłopak przesunął się przez co kurtka zmieniła ułożenie, i aż mnie zatkało. 
- Nie nosisz koszulki? 
- Jest 27 stopni.- Powiedział ironicznie. Tak kurwa, jest ci gorąco i zamiast koszulki wolisz skórzaną kurtkę. MĄDRZE CHŁOPIE. Zerknęłam jeszcze raz i nerwowo przygryzłam wargę. Po chwili usłyszałam wybuch śmiechu obu facetów. 
- Przecież widzimy, że gwałcisz go wzrokiem.- Powiedział Steven przez śmiech. 
- Wcale nie!- Krzyknęłam obrażona jak dziecko, a chwilę później śmiałam się razem z nimi.- Dobra, trochę...nie powinieneś tak się nosić. 
- Skarbie, jestem gwiazdą rocka, mogę wszystko. 
- Nie słyszałam o tobie. 
- Czyli nie znasz się na muzyce.- Rzucił wrednie blondyn. 
- Czczę KISS i możesz mi naskoczyć.- Chłopaka zatkało. Pogapił się na mnie chwilę, a potem wyciągnął ręce przed siebie i wykonał skłon. 
- To moi bogowie.- Powiedział wesoło i wtedy wpadła do nas Shell. 
- I jak Kimberly, masz już lepszy humor? 
- No i znamy imię naszej tajemniczej damy.- Powiedział Slash, co dziewczyna skomentowała cichym "ups". Wlazła za parawan i szybko zmieniła kostium. Stanęła nad nami, splotła ręce na piersi i zmarszczyła brwi. 
- A dla mnie nie ma miejsca?- Steven wyszczerzył się prawdopodobnie najmocniej jak potrafił, i poklepał się po kolanach. 
- Dla ciebie zawsze.- Chwilę się zawahała, ale ostatecznie usiadła na nim, a on objął ją w tali. Chłopak miał gest, nawet przypadkiem nie zahaczył o jej tyłek i nie gapił się w cycki.  
- O czym gadacie? 
- Kimberly gwałci Saula wzrokiem.- Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona, a potem sama go zmierzyła. 
- Nie dziwię się.- Zaśmiała się, a Steve odchrząknął głośno. 
- Ekhem, też tu jestem.- Powiedział z wyrzutem. 
- Ale nie jesteś tak seksowny jak ja.- Powiedział dumnie Kudłacz.
- Jest seksowniejszy!- Krzyknęła Shilla, wszyscy spojrzeli na nią zdziwieni. Puściła oczko do Stevena i wstała. 
- Znów moja kolei.- Powiedziała i poszła na scenę.  


2 komentarze:

  1. Rzygam tęczą *___* Kocham parę Cherry i Steviego, boscy są po prostu. I Kim rozbierająca Slashiena wzrokiem xD Nie no dialogi to ty masz po prostu zaebiste kobieto, gratuluję :3 Jedna uwaga: gmerać znaczy grzebać, a nie szemrać czy burkać xD
    ~ Draconis

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trochę mi głupio, ale chuj tam nie wiedziałam zdarza się.
      dzięki, że mi to powiedziałaś to się więcej nie stanie xd
      i w ogóle dzięki za komentarz <3

      Usuń